38% Polaków choć raz wybrało produkt tylko ze względu na ekologiczne opakowanie
61% Polaków jest gotowych płacić więcej za produkty opakowane w bardziej ekologiczne materiały. Jednocześnie 38% ankietowanych deklaruje, że zdarzyło im się kiedykolwiek wybrać dany produkt wśród wielu innych tylko dlatego, że jego opakowanie zostało wykonane z mniej szkodliwych dla środowiska materiałów – to dane płynące z najnowszego badania EKObarometr, przeprowadzonego przez pracownię SW RESEARCH we współpracy z Grupą Akomex. Co ciekawe, wyniki te są zbieżne z ostatnimi projektami nowego rozporządzenia Unii Europejskiej, które ma zmusić kraje członkowskie do ograniczania odpadów plastikowych i częstego wykorzystywania opakowań, które nadają się do recyclingu. Badanie zostało przeprowadzone na reprezentatywnej grupie Polaków.
Komisja Europejska przedstawiła na początku grudnia tego roku projekt rozporządzenia, który dotyczy systematycznego zmniejszania odpadów z plastiku. Nowe przepisy mają sprawić, że w krajach członkowskich więcej opakowań będzie używanych wielokrotnie lub będą one wykonane z przetworzonego plastiku. Będzie też obowiązek prowadzenia systemów kaucyjnych, choć bez butelek szklanych. Unia tym samym chce zachęcić państwa i ich obywateli do ponownego wykorzystywania opakowań i korzystania tylko z tych produktów, które nadają się do recyklingu. Jak wynika z różnych badań Polacy są gotowi nie tylko do korzystania z produktów opakowanych w bardziej ekologiczne produkty, ale także deklarują, że będą za takie rozwiązania więcej płacić.
Aż 61% Polaków deklaruje, że może więcej wydać na produkty, które są opakowane w bardziej ekologiczne materiały. Około 40% respondentów wskazało, że jest skłonna zapłacić do 10% więcej niż dotychczas. Mniejsza grupa, ale nadal spora – 13% badanych – uważa, że kwota wyższej odpłatności może się mieścić w przedziale 10-30% za bardziej ekologiczne opakowanie produktu, natomiast od 30% do 50% więcej może zapłacić już tylko 6% ankietowanych. 3% biorących udział w badaniu wskazało, że jest w stanie zapłacić powyżej 50% ceny produktu, jeśli będzie zapakowany w sposób przyjazny środowisku. Z przeprowadzonych badań wynika również, że mężczyźni (chętniej niż kobiety) zgadzaliby się na wyższe odpłatności w granicach 30-70% za produkty w eko-opakowaniach.
– Od kilku miesięcy obserwujemy wzrastające ceny na różne produkty w praktycznie każdym sektorze gospodarki. To efekt inflacji. Dlatego deklaracja zdecydowanej większości Polaków, że mogą płacić więcej za produkty opakowane w bardziej ekologiczne materiały, jak na przykład karton i papier może zaskakiwać. Jednak to dowód na to, jak ważna staje się ekologia i docenienie proekologicznych rozwiązań oraz zachowań w naszym codziennym życiu. To ważne dane, ponieważ prawdopodobnie już niebawem na producentach będzie spoczywała jeszcze większa odpowiedzialność za opakowanie produktu, jego recykling i ponowne wykorzystanie. Zgodnie z dyrektywami i planami Unii Europejskiej producenci wprowadzający na rynek produkty w opakowaniach mieliby obowiązek sfinansowania i zorganizowania systemu zbierania oraz recyklingu odpadów opakowaniowych po opakowaniach. Cel tych wszystkich działań jest jasny: zmniejszenie ilości odpadów, które zanieczyszczają nasze środowisko. Z naszych analiz i właśnie badań wynika, że większość Polaków popiera takie działania a nawet więcej, chce w nich aktywnie uczestniczyć przeznaczając na nie własne środki finansowe – zauważa Grzegorz Łajca, Prezes Zarządu Grupy Akomex.
Wyniki badań przeprowadzonych przez pracownię SW RESEARCH we współpracy z Grupą Akomex ukazują też, że 38% konsumentów zdarzyło się kiedykolwiek wybrać dany produkt pośród wielu innych tylko dlatego, że jego opakowanie zostało wykonane z ekologicznych materiałów. Do grupy respondentów, która najczęściej sięgała po takie produkty zaliczają się przede wszystkim mieszkańcy miast powyżej 500 tys. osób oraz wsi, a także ankietowani w wieku pomiędzy 55 a 65 rokiem życia.
***
Grupa Akomex ma ponad 50 lat doświadczenia na rynku, zarządza trzema fabrykami: w Polsce oraz w Danii. Zatrudnia ponad 600 osób. W jej skład wchodzą 3 spółki: Akomex, DrukPak oraz duńska Plano Pack. Około połowa produktów firmy jest eksportowana poza granice kraju, głównie do państw Europy Zachodniej. Producent dostarcza opakowania, a także ulotki, etykiety, tacki i arkusze laminowane dla takich branż jak farmaceutyczna, spożywcza, higiena osobista, elektronika czy akcesoria domowe. Rocznie, zakłady produkcyjne firmy opuszcza około 1,3 miliarda opakowań, dostarczanych wiodącym markom branży spożywczej i farmaceutycznej. W ubiegłym roku Grupa Akomex zanotowała około 280 mln złotych przychodu.
Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.
Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.
Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.
Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.
Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.
Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.
Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.
Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.